Polski Związek Hokeja na Trawie

Piotr Wilkoński: Jestem dobrym lobbystą polskiego hokeja w FIH

Rozmowa z Sekretarzem Generalnym PZHT Piotrem Wilkońskim.

Za trzy miesiące EuroHockey Championship III w Skierniewicach. Jak przebiegają przygotowania do tej imprezy?

– Przygotowania idą zgodnie z planem. Do 15 maja mamy zamiar dopiąć kwestie zakwaterowania, transportu, boiska itp. Niestety reprezentacje uczestniczące w turnieju mają różne podejście do terminów, jakie im narzucamy. Ważne, że koledzy z KS Polonia Skierniewice aktywnie pomagają w przygotowaniach. Zresztą są nieźle zorganizowani, co mogłem zobaczyć w trakcie EuroHockey Indoor Club Challenge I. Ich świetne kontakty z władzami miasta też są pomocne. Impreza będzie miała fajną oprawę, na obiekcie planujemy strefę gastronomiczną, kilka zmian będzie też na samej płycie boiska – nowy zegar czy zmiana miejsca ławek dla drużyn.

Staraliśmy się też o organizację innego międzynarodowego turnieju.

– To prawda, wspólnie z władzami Torunia złożyliśmy ofertę do FIH na organizację kolejnego turnieju promocyjnego Hockey5. Jednak w tym roku przegraliśmy z egipskimi piramidami.

Nie sądzę jednak abyśmy byli gotowi na większy format imprezy. Jestem przekonany, że powinniśmy się skupiać na turniejach o niższej randze, które organizacyjnie i finansowo wychodzą nam całkiem nieźle. Pewnie wprowadzę kolejne zamieszanie mówiąc, że w tym roku goszcząc Irlandię, Indonezję, Tajlandię, Austrię na meczach halowych i turnieju wielkanocnym udało się mam uzyskać przyzwoite wpływy, to musi być naszym celem. Z jednej strony staramy się mieć możliwość jak największej ilości gier, z drugiej pozyskiwać środki na wkłady własne do programów ministerialnych, a tylko w tym roku potrzebujemy na wkład własny kilkaset tys. zł.

Zorganizujemy za to Mistrzostwa Europy kobiet w Wałczu, ale w Hockey 5s, czyli wciąż odmiany traktowanej nieco z przymrużeniem oka…

– Hokej w tej odmianie to inny format tej samej dyscypliny, każdy ma inne przeznaczenie i jest kierowany do innych odbiorców, ale ma jeden wspólny mianownik – hokej. Świat dynamicznie się zmienia, sport też. 20 lat temu nikt nie myślał, że koszykówka z gry na boisku szkolnym, czyli „na jeden kosz” stanie się dyscypliną olimpijską. Wiele sportów “skraca” formaty, szuka się nowych fanów, zwiększa oglądalność. My „rodzina hokejowa” obarczeni jesteśmy grzechem pierworodnym uważając, że wystarczy się zamknąć we własnym „sosie”. Nie mam tu na myśli tylko Polski. Tak jest w większości krajów „hokejowych”.

Pewnie dyskusja o Hockey5s będzie trwać jeszcze długo, ale ja osobiście zdałbym się raczej na czas. Sądzę, że najbliższe 3-4 lata pokażą, jaka będzie przyszłość tego formatu. A póki co pozostaje mam wyciągnąć z niego jak najwięcej, co zresztą nam się udaje – sukcesy dziewczynek i chłopców w Mistrzostwach Europy u-16, Młodzieżowe Igrzyska Olimpijskie czy Mistrzostwa Europy mężczyzn, są chyba najlepszym przykładem.

Rzeczywiście kadra mężczyzn osiągnęła sukces w Hockey 5s – 3. miejsce na ME w Wałczu – potem jednak przyszedł zimny prysznic podczas Turnieju Kwalifikacyjnego do Mistrzostw Europy na normalnych boiskach. Dlaczego w wakacje zdobywamy medal na ME, a kilka tygodni później przegrywamy z Portugalią?

– Nie pamiętam, ile razy to samo pytanie zadawałem Darkowi Rachwalskiemu. Chyba długi czas nawet on nie znał odpowiedzi. Moim zdaniem – a jak mówi jeden z moich kolegów mam tylko licencję C, więc nie muszę się znać – gra w roli faworyta nie jest naszą mocną stroną. Resztę pozostawiam analizie trenerów, bo nadal czuję niedosyt edukacyjny zarówno po sukcesie w Wałczu jak i po porażce w Mistrzostwach Europy.

Również w zeszłym roku wszedł Pan do Zarządu FIH. Co tam słychać w Szwajcarii?

– Wbrew pozorom w Szwajcarii od tego czasu byłem tylko raz. Ale poważnie to niesamowite uczucie i ogromna presja wiedząc, że 70 krajów dało ci mandat zaufania i chciało, żebyś ich reprezentował, mimo iż wiele osób, jak to w kampaniach wyborczych, robiło wszystko co możliwe abym nie został wybrany.

Dziś zaczynam odczuwać pierwszą, drobną satysfakcję, ponieważ kilka z pomysłów, jakie proponowałem w kampanii wyborczej, rozmawiając z ponad 100 krajami, zostało zauważonych przez Zarząd, a szczególnie przez Prezydenta FIH Ikrama Tayyaba. W najbliższych tygodniach zostanie ogłoszony nowy program edukacyjno-rozwojowy FIH, w którym znajdą się działania dostępne dla wszystkich federacji z naciskiem na “mniejsze” kraje hokejowe, w moim odczuciu rewolucyjne jak na hokej. Niestety to jeszcze poufne.

Dużo też dzieje się w kwestii zwiększenia liczby krajów uczestniczących w rozgrywkach na poziomie światowym, co było również jedną z “polskich” propozycji przed wyborami. Pierwszą jaskółką jest turniej narodów o powiększonej liczbie uczestników, będą też następne zmiany w ilości uczestników w imprezach rangi mistrzowskiej.

Wielu w środowisku zadaje sobie pytanie, czy jest Pan dobrym lobbystą i czy Polska może skorzystać na Pana obecności w Zarządzie FIH?

– Po żołniersku odpowiem – tak. Rozwijając, efekty już są widoczne – wizyta Indonezji, Tajlandii czy zaproszenie reprezentacji kobiet i mężczyzn na turniej do Egiptu. Już dziś wiem, że wizyt zagranicznych reprezentacji będzie więcej i nie jest to przypadek.

Efekt mojego lobbingu to też wspólne, z kilkoma osobami, stworzenie platformy komunikacyjnej dla ponad 20 krajów europejskich (w większości tych, które poparły mnie w wyborach), gdzie dzielimy się spostrzeżeniami, zaczęliśmy przekazywać sobie informacje o możliwości rozgrywania meczów, o projektach rozwojowych, pomysłach na zwiększenie popularności hokeja czy sposobach komunikacji. Pewnie nie bez znaczenia będzie również możliwość korzystania z nowych programów rozwojowych poprzez szybki dostęp do informacji.

Rozmawiał Filip Sobczak.

Filip Sobczak