Polski Związek Hokeja na Trawie

Piotr Wilkoński: Potrzebna stabilizacja

– Podjąłem się tej pracy, w dużej mierze, ze względu na aktualny skład Zarządu. To ludzie, których w większości znam od lat, darzę szacunkiem i z nimi chcę kontynuować zmiany – oczyszczenie i oczywiście świętowanie sukcesów sportowych – mówi Piotr Wilkoński, nowy Sekretarz Generalny Polskiego Związku Hokeja na Trawie.

Sekretarz Generalny PZHT to w naszym środowisku trochę tajemnicza rola. Na czym polega pana praca?

Piotr Wilkoński: Pierwsze zdania z mojej aplikacji na tę funkcję brzmią: „Zarówno Sekretarz Generalny, jak i całość podległego mu personelu winni stanowić nijako zaplecze usługowe dla Związku, a przede wszystkim dla Zarządu i Wydziałów PZHT. Poza niewątpliwie istotnymi obowiązkami Sekretarza Generalnego jako kierownika zakładu pracy w rozumieniu kodeksu pracy, zarówno Sekretarz jak i osoby mu podległe winne skupić się na realizacji wszelkich zadań, które usprawnią działalność Zarządu, Komisji, Wydziałów oraz poprawią komfort pracy trenerów i reprezentacji.”

I tak właśnie odczytuję swoją rolę – usługodawca dla Związku, okręgów, klubów, zawodników i trenerów. Aby to robić dobrze i z zadowoleniem dla wszystkich potrzeba współpracy, a z tym bywa różnie.

Ale najpierw trzeba było uporządkować kilka spraw. Wszyscy widzą, że sporo się dzieje odkąd wszedł pan po raz pierwszy do siedziby PZHT…

Faktycznie! Minął zaledwie miesiąc od powołania mnie na stanowisko Sekretarza Generalnego PZHT, a już czas na podsumowanie…

No to zamieniam się w słuch. Co udało się zrobić na początek?

Po pierwsze mamy niezły zespół w biurze, za nami – zdaniem uczestników – udana „Gala Hokeja na Trawie”, docierają do nas głosy zadowolonych zawodników i trenerów, którzy chwalą nowe zasady dot. zgrupowań i wyjazdów na turnieje. Ponadto mamy ambitne plany szkoleniowe na rok 2019, kilka złożonych dodatkowych wniosków o dofinansowanie imprez hokejowych czy wreszcie plan wsparcia dla klubów.

Po drugie zdarzyło się kilka niefajnych rzeczy – postępowanie przygotowawcze prowadzone przez policję, gdzie spędziłem kilkadziesiąt godzin przekazując dokumentację z lat 2011 – 2017. Niestety, usłyszałem, że wynoszę dokumenty z biura…

Ponadto zatrzymania osób związanych z PZHT, kontrola ZUS i innych organów czy postępowania z wniosków Komisji Rewizyjnej. Po trzecie wpisy w mediach społecznościowych – te merytoryczne i chamskie.

Co ma pan na myśli?

Pierwszy jest na tyle bulwersujący, że mam nadzieję, iż zajmie się nim przynajmniej Komisja Dyscyplinarna PZHT. Bez względu na sympatie i osobę, niedopuszczalne jest ubliżanie nie tylko Prezesowi Zarządu PZHT, ale nikomu – przez zawodnika do kierownika drużyny. 

Drugi to wpis merytoryczny Marka Sikory ze Skierniewic, z którym się nie zgodzę w kwestii „nazwisk” hokejowych. Polski hokej to rodziny, kiedyś i dzisiaj. To Wybieralscy, Rachwalscy, Grotowscy i wiele innych, których nie pamiętam, a może powinienem zadzwonić po podpowiedź do Henia Kaczmarka (prezes Klubu Olimpijczyka PZHT przyp. red.)? Powinniśmy być dumni, że mamy Kalczyńskich, Bratkowskich, Kozłowskich, Grochali i innych, którzy całymi rodzinami są zakręceni na punkcie hokeja. 

Przytoczyłem Marka wpis, bo to nieprzypadkowy człowiek, a facet, od którego nie jeden działacz sportowy powinien się uczyć zaangażowania, świetnej współpracy z samorządem i uporu. Z takimi ludźmi fajnie się spierać.

Podziękowania kieruję do Mateusza Gotza – za dotrzymanie słowa. 

Wspomina pan o komentarzach w mediach społecznościowych. Zdecydowanie więcej pojawia się ich jednak poza monitorami i ekranami smartfonów.

Domyślam się. Mam dość skomplikowany życiorys, spędziłem chwilę w areszcie tymczasowym ponad 10 lat temu i nadal jestem niekarany. Niektórzy sądzą, że to mój słaby punkt i usiłują to wykorzystywać. Zmartwię ich. Niewiele jest rzeczy w życiu każdego człowieka, które potrafią tak wzmocnić i po przeżyciu których nic już nie jest takie samo. Nie oznacza to, że polecam tę formę spędzania czasu, wręcz odwrotnie, nie życzę nawet wrogowi, a co dopiero osobom, do których nie mam stosunku uczuciowego.

Było to wszystko panu potrzebne?

Podjąłem się tej pracy, w dużej mierze, ze względu na aktualny skład Zarządu. To ludzie, których w większości znam od lat, darzę szacunkiem i z nimi chcę kontynuować zmiany – oczyszczenie i oczywiście świętowanie sukcesów sportowych.

Zawodnicy, ci co teraz grają i ci którzy pamiętają mnie sprzed lat, wiedzą, że dla mnie oni są celem i podmiotem. Przykładem są dziewczyny z KS Rogowo, ale tak naprawdę bez błogosławieństwa i współpracy z LKS Rogowo nie było by o czym mówić.

Wróćmy do spraw Związku. Przed nami Walne Zgromadzenie Delegatów PZHT…

Tak. W moim odczuciu to Walne ma szansę zapisać się historii naszej dyscypliny wielkimi zgłoskami, ale może być też zwykłą wymianą niewybrednych określeń. Pożyjemy, zobaczymy.

Filip Sobczak