Polski Związek Hokeja na Trawie

Karol Śnieżek: Cieszyłem się z każdej udanej akcji

– Jestem bardzo zadowolony z tego, że udało nam się utrzymać tę reprezentację przez tyle lat na przyzwoitym poziomie – mówi były już trener kadry Polski Karol Śnieżek.

Dlaczego trener zrezygnował z prowadzenia reprezentacji Polski?

Karol Śnieżek: Wydaje mi się, że przyszedł na mnie czas. Moim zdaniem już wystarczająco długo prowadziłem ten zespół. To był dla mnie odpowiedni moment, żeby powiedzieć „stop” i podziękować reprezentacji. Po drugie nie wyszedł nam turniej w Indiach i uznałem, że muszę odejść. Teraz musi przyjść nowa myśl, ja natomiast przez chwilę popatrzę na to z boku. 

Za kilka tygodni odbędą się Mistrzostwa Europy grupy B. Nie kusiło, żeby zostać jeszcze na ten turniej?

Nie. Zawsze najważniejsze były dla mnie Igrzyska Olimpijskie. Przeżyłem dwa cykle przygotowawcze do olimpiady. Niestety dwa razy nam się nie udało awansować i myślę, że to był odpowiedni moment, żeby odejść. Jestem przekonany, że Mistrzostwa Europy pozwolą dobrze wdrożyć się nowemu selekcjonerowi. Będzie to trudny turniej, ale uważam, że chłopacy dadzą radę awansować do grupy A.

fot. PAP

Dało się wykrzesać coś więcej z tej ekipy?

Oczywiście, że tak. Przykładem jest ostatni turniej FIH Hockey Series Finals w Indiach. Znamy swoje możliwości i wiem, że grając z tymi samymi drużynami w normalnych warunkach (w Indiach temperatura odczuwalna wynosiła 50 st. C. – przyp. red.) zaprezentowalibyśmy się zdecydowanie lepiej.

Co było trenera największym osobistym sukcesem?

Powiem szczerze, że chciałem wprowadzać nowych zawodników, żeby mój następca miał „grunt, z którego będzie mógł się odbić”. Zawsze w tej kadrze byli młodzi hokeiści. Aktualna reprezentacja jest dobrym przykładem – niektórzy z chłopaków mają przed sobą przynajmniej 10 lat gry w biało-czerwonych barwach. Myślę, że polski hokej będzie miał z nich pożytek i wiele dumy. 

Jestem też bardzo zadowolony z tego, że udało nam się utrzymać tę reprezentację przez tyle lat na przyzwoitym poziomie. Zawsze walczyliśmy o największe imprezy, często nie udawało się uzyskać kwalifikacji, natomiast zagraliśmy dwa razy w Mistrzostwach Europy grupy A. Dlatego ten kontakt z europejską czołówką udało się zachowywać. Czasami brakowało szczęścia, ale ja na pewno jestem zadowolony, co udało się zrobić z tą kadrą.

Jak się układała współpraca z zawodnikami?

Dobrze. Uważam, że byli zawsze oddani. Oczywiście czasami dochodziło do kłótni, ale udawało się dochodzić do porozumienia. Potem razem oddawaliśmy serce dla reprezentacji. 

Teraz ci zawodnicy otrzymają zastrzyk pozytywnej energii od nowego selekcjonera?

Jasne. Uważam, że w pracy trenerskiej kilka lat z jedną drużyną to maksimum. Przez taki okres można oddziaływać bodźcami na zawodników. Później trzeba zmienić całą reprezentację. Jeśli tego nie zrobisz, to trudno utrzymać kadrę na odpowiednim poziomie. Dlatego nowy trener musi przynieść pozytywny efekt. Wierzę, że na Mistrzostwach Europy zagramy dobry turniej.

Wicemistrzowie Świata z 2011 roku – od lewej: Michał Raciniewski, Karol Szyplik, Krystian Makowski i Karol Śnieżek. fot. Gazeta Pomorska

Jaka chwila zapadnie najgłębiej w pamięci?

Było wiele takich drobnych rzeczy, które będę pamiętać. Teraz widzę oczami wyobraźni mecz w hali ze Szwedami. Przegrywaliśmy do przerwy 1:5, a wygraliśmy 7:6, ale nie o wynik chodzi. Po ostatnim gwizdku kierownik Szwedów klęczał i bił głową w bandę, bo nie wierzył, że to się stało. Pamiętam też turniej w Argentynie, gdzie młody Marcin Lewartowski strzelił bramkę życia. Sam takiej nigdy nie widziałem! Mógłbym wymieniać wiele takich sytuacji. 

Jako trener cieszyłem się z każdej udanej akcji i na pewno będę bardzo miło wspominał te wszystkie zgrupowania, mecze, turnieje i treningi.

fot główne: The DragFlick

Filip Sobczak