Polki zdobyły Mistrzostwo Europy do lat 16 w Wałczu. Biało-czerwone do zwycięstwa poprowadziła między innymi kapitan drużyny Oliwia Kucharska. W trakcie turnieju hokeistka musiała poradzić sobie nie tylko z rywalkami, ale także z kontuzjami.
Ceremonia zakończenia Mistrzostw Europy w Wałczu. Kapitan kadry Oliwa Kucharska odbiera puchar dla najlepszego zespołu Starego Kontynentu. Zaraz wzniesie go razem ze swoimi koleżankami. Jest szczęśliwa. Ale w poprzednich dniach tak nie było…
Przed pierwszym meczem były ogromne nadzieje i jeszcze większy stres. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Biało-czerwone wygrały z Rosjankami 3:1. Niestety w tym meczu kontuzji lewej kostki doznała kapitan zespołu Oliwia Kucharska. Do kolejnego spotkania – ze Szwajcarią – przystępowała z grymasem na twarzy. Trudno się dziwić, wszak był to, jak do tej pory, dla niej turniej życia. Po drugie jest kapitanem kadry i musiała pokazać koleżankom, że się nie poddaje. – Oliwia mogła wystąpić w tym meczu. Miała skręconą kostkę, ale było to skręcenie pierwszego stopnia – wyjaśnia nam fizjoterapeutka kadry Marta Szymańska.
Polki znowu wygrały. Tym razem 4:3 ze Szwajcarią, a jedną z bohaterek była Oliwia. Niestety w trakcie tego pojedynku została uderzona piłką w prawą nogę w okolice stawu skokowego. – Pojawił się obrzęk ponad kostką boczną. Uniemożliwiał on ruch w stawie skokowym – mówi Marta Szymańska.
Oliwia nie mogła normalnie chodzić. Ból był spory, ale jeszcze większe było rozczarowanie, bowiem jej występ w kolejnych meczach stał pod znakiem zapytania. Ale dla naszej fizjoterapeutki Marty Szymańskiej niemożliwe nie istnieje. W środę późnym wieczorem rozpoczęła się ekspresowa rehabilitacja. – Najpierw w lewej nodze trzeba było zwiększyć zakres ruchu oraz stabilizację. Zaś w prawej nodze musieliśmy uspokoić układ nerwowy i zniwelować jego wrażliwość. Potem już wykorzystałam kilka swoich tajników. Spowodowały one, że najwięcej pracy musiał wykonać jednak… organizm Oliwii podczas nocy – tłumaczy nam Marta Szymańska.
Ostatecznie okazało się, że cuda się zdarzają. Oliwia, po kilku dniach, wybiegła na boisko na dwa najważniejsze mecze – półfinał i finał. W 1/2 Polki znokautowały Austriaczki 4:0, a w finale pokonały Szwajcarki 3:1. Po ostatnim gwizdku Kucharska i Szymańska rzuciły się sobie w ramiona. Tylko one wiedziały, ile pracy wykonały razem w ostatnich dniach.